Fortyfikacje
Do fortów można dotrzeć z różnych stron, ale najłatwiej od ul. 3 Maja. Nieco na północ od tylnego wyjścia z głównego dworca PKP i oszklonego dworca PKS widoczny jest podłużny dwupiętrowy budynek z ciemnej cegły, stojący bokiem do ulicy. Obecnie jest to dom mieszkalny, jednak w XIX w. pełnił funkcję trzeciej, najnowszej w mieście zbrojowni, obsługującej Redutę Napoleońską. Po przejściu brukowanym podwórzem wzdłuż garaży dochodzi się do miejsca, gdzie obok śmietników zaczynają się strome schody prowadzące w górę po zarośniętym zboczu. Jest to droga do fortów, o których gdańszczanie mówią, że są niebezpiecznym miejscem, raczej niewskazanym dla amatorów samotnych spacerów – szczególnie późną porą. Teren nie jest tak zaniedbany i dziki, jakby się wydawało; w ostatnich latach część schronów zaadaptowano na jedną z największych w Trójmieście dyskotek, nazywając ją, adekwatnie do miejsca, Kazamatami. Nadal tajemniczość i sława zakazanego miejsca raczej przyciągają niż odstraszają, a za odwiedzeniem Reduty przemawia jeden istotny argument: wspaniała panorama Gdańska rozciągająca się w dole – prawdziwy poemat szeptany przez grube i cienkie wieże kościołów, pieśni carillonów i krzyki mew. Ścieżki przecinające redutę są kręte i wychodzą przy różnych ulicach.
Kościół Bożego Ciała
Najbezpieczniej wrócić tą samą drogą do ul. 3 Maja w okolice dworca PKS. Ulica prowadzi dalej na północ obok niewielkiego kościoła Bożego Ciała (aktualnie polsko-katolickiego). Świątynia, pełniąca niegdyś funkcję szpitala, powstała w 1380 r.
Obecny wygląd zawdzięcza XVII-wiecznej przebudowie. Elementem wyróżniającym go spośród innych kościołów w Gdańsku jest zewnętrzna ambona z XVIII w. „przyklejona” do tylnej ściany budowli. Z tej ambony duchowni wygłaszali kazania do zgromadzonych na dworze chorych, niezdolnych do wejścia do środka. Dziś ambona wygląda jak stara niepotrzebna szafa, z której powoli odpada niebieskawa farba.
Za kościołem ulica 3 Maja fantazyjnym zakrętem schodzi w dół i przecina w okolicach Bramy Oliwskiej ruchliwą aleję Zwycięstwa – główną trasę łączącą Gdańsk, Sopot i Gdynię. Droga ta przebiega przez północną dzielnicę miasta zwaną Wrzeszczem.
GDAŃSK W CZASACH NAPOLEOŃSKICH
Po II rozbiorze docierają do opanowanego przez Prusaków Gdańska wieści o rewelacyjnych zwycięstwach armii francuskiej dowodzonej przez Napoleona Bonaparte, który w 55. roku życia koronuje się na cesarza Francuzów. Wśród Prusaków szerzy się niepokój, a gdańszczanie w ich kiesce pod Jena w 1806 r. upatrują szanse na zmiany. Nadchodzą one w 1807 r., kiedy po trzymiesięcznym oblężeniu Gdańska przez armie napoleońska wojska pruskie opuszczają miasto. Zwycięzcy wkraczają do miasta z bohaterskim marszałkiem Lefebre na czele. W uznaniu zasług zostaje on mianowany przez goszczącego nad Motławą Napoleona księciem Gdańska, a jego małżonka – była praczka paryska, Katarzyna Hubscher – zostaje księżna. Wraz z Francuzami wkraczają polscy legioniści. Na mocy pokoju w Tytży (9 VII 1807 r.) Napoleon w porozumieniu z carem Rosji proklamuje, obok Księstwa Warszawskiego, Wolne Miasto Gdańsk, które w rzeczywistości jest zdominowane przez politykę francuska, prowadzona przez generała-gubematora Rappa. Chociaż stosunki gdańsko-francusko-polskie są poprawne, miasto przeżywa ciężki kryzys gospodarczy. Armia francuska pochłania coraz więcej pieniędzy i ucieka się nawet do rekwirowania kosztowności kościelnych. Jednak Francuzi potrafią się również bawić: w posiadłościach Wrzeszcza odbywają się huczne zabawy z udziałem gdańszczanek, a w zabawach z oddaniem uczestniczą oficerowie polscy, być może nawet sam książę Józef Poniatowski, który gościł w Gdańsku w 1811 r. W 1812 r., przed wojna z Rosja, Francuzi fortyfikują miasto, co pochłania dodatkowe koszty. W 1812 r. odbywa się wielki przemarsz 80 tysięcy żołnierzy przez Gdańsk. Rok później wraca ich o wiele mniej ściganych przez Rosjan. 31 XII 1813 r. generał Rapp ogłasza stan oblężenia Gdańska. W mieście chroni się 20 tys. żołnierzy niezdolnych do walki, mieszczanie i 14 tys. sprawnych obrońców, których potowe stanowią Polacy. Oblężenie przechodzi do historii jako czas klęski, pożarów, nędzy i zarazy – zostaje zniszczona większa cześć zabudowań miejskich i spichlerzy.