Nad Motławą
Z każdego punktu Głównego Miasta coś nieodparcie ciągnie ku Motławie. Sile tej sprzyja układ głównych ulic Gdańska, które wychodzą na Długie Pobrzeże. Już w okolicach fontanny Neptuna słychać wrzaskliwe mewy i czuć charakterystyczny zapach rzeki, będący mieszanką woni gnijącego drewna, morskiej soli, olejów ze statków i wodorostów. Ostatnie metry dzielące od nabrzeża pokonuje się niemal biegiem. Dlaczego? Bo Motława pachnie przygodą i dalekimi podróżami, bo zapach Motławy jak ogniwo łączy dawne i nowe dzieje.
Idąc w kierunku wschodnim, nie widzi się ani rzeki, ani wyłaniających się z niej wysp. Motława odsłania się nagle tuż za bramami ulic. I wtedy patrzący ulega „efektowi Motławy”, który polega na tym, że stając nagle w obliczu rzeki, statków, spichlerzy, odgłosów i zapachów, tak naprawdę nie wiadomo, czy jest się zachwyconym, czy rozczarowanym, czy oszołomionym. W dalszym ciągu pod wpływem „efektu Motławy” przybiega się kilkakrotnie, z różnych stron – od Ołowianki, z bramy Krowiej, aby wreszcie zrozumieć swój stan. Dopiero po wyjeździe z Gdańska zaczyna się tęsknić za dziwną rzeką – i jest to końcowy etap efektu.
Spacerując wzdłuż zabudowań Długim i Rybackim Pobrzeżem, można wtopić się w falującą obok kawiarenek i sklepów z pamiątkami barwną paradę przechodniów, spacerowiczów, sprzedawców pocztówek i bursztynów. Kolorowe reklamy, muzyka rockowa i stylowe kamieniczki tworzą atmosferę tego miejsca. O każdej pogodzie niezawodni turyści komentują posępny urok Żurawia, spichlerze, bursztyny. Pstrykają aparaty, słychać mowę niemiecką, angielską, japońską, francuską, szwedzką… i tak jest od wieków średnich, kiedy nadmotławski pas był centralnym, najruchliwszym punktem Gdańska, gdzie odbywały się targi, spotykali marynarze, a kupcy wyładowywali swoje towary ze statków.
Długie Pobrzeże
Spacer po Długim Pobrzeżu stanowi dobrą okazję do obejrzenia ciągu bram wodnych usytuowanych nad brzegiem Motławy. Dawniej pełniły one funkcje obronne, dziś – odbudowane po wojnie – służą różnym celom. Prawie każda ulica Głównego Miasta, biegnąca z zachodu na wschód, jest zakończona bramą.
Brama Kotwiczników
Pierwszą od południa, pomiędzy Podwalem Przedmiejskim a Ogarną, jest brama Kotwiczników.
Właściwie pozostał po niej lekki zarys łuku i południowa baszta. Zwalista, czworoboczna, nakryta wyniosłym hełmem namiotowym wieża służyła jako więzienie dla morderców oraz… miejsce tajnych straceń, kiedy to chciano usunąć skazańców bez zbędnej wrzawy i nie urządzano publicznych egzekucji (np. gdy chodziło o przywódców buntującego się plebsu).
Kiedy w latach 70. oczyszczano Motławę, natrafiono w pobliżu baszty na duże zwałowisko szkieletów pozbawionych głowy. Dziś basztę zajmują konserwatorzy zabytków.
Inne bramy
Ulicę Ogarną zamyka brama Krowia z XIV w., poprzez którą w średniowieczu pędzono bydło na rzeź na Wyspę Spichrzów. Za Zieloną Bramą, u wylotu ul. Chlebnickiej, stoi XV-wieczna, najstarsza z bram wodnych, brama Chlebnicka z herbem Gdańska wyrytym w czasach krzyżackich (dwa krzyże bez korony). Surowa, oflankowana wieżyczkami brama Mariacka z drugiej połowy XV w., otwiera ulicę Mariacką. Przed Żurawiem, zamykającym ul. Szeroką, znajduje się brama Świętego Ducha kończąca ulicę o tej samej nazwie. Bramy Świętojańska i Straganiarska wychodzą już na Rybackie Pobrzeże. Najbardziej na północ wysuniętym punktem Głównego Miasta jest wolno stojąca baszta Łabędź, w której mają siedzibę gdańscy żeglarze.
Żuraw
Kilka odrębnych słów należy się Żurawiowi – niezwykłej hybrydzie bramy, wieży i dźwigu. Charakterystyczna sylwetka ceglano-drewnianej budowli o wielkim „dziobie” zamyka ul. Szeroką, oddzielając niejako Pobrzeże Długie od Rybackiego. Dla Gdańska jest czymś więcej niż zabytkiem – to zaklęta w drewno dusza miasta i jego symbol.
Obecny kształt uzyskał Żuraw pod koniec XV w. Zasadniczo służył jako dźwig portowy (do XIX w. jeden z największych w Europie) używany do przeładunku towarów i stawiania masztów na statkach. Machinę dźwigu wprawiały w ruch dwa wielkie bębny z drewna o średnicy 6 m poruszane siłą nóg drepczących wewnątrz ludzi – najczęściej więźniów.
Patrząc od dołu na zrekonstruowane wnętrze, można tylko współczuć robotnikom, którzy przez cały dzień chodzili w tej przerośniętej karuzeli dla chomików. Dźwig mógł jednorazowo unieść na wysokość do 27 m ciężar o wadze 4 ton. Służył miastu przez pięć wieków, pełniąc przy tym do XVII w. funkcje obronne, wspomagany przez przylegające doń okrągłe wieże. Do 1858 r. miał Żuraw swojego mistrza dźwigowego, który dbał o stan techniczny, opłaty skarbowe (Żuraw „zarabiał” opłatami za usługi dźwigania, uiszczanymi przez kapitanów statków) i wynagrodzenia robotników. Po śmierci ostatniego mistrza wnętrze dźwigu zajmowała między innymi fabryka pantofli i zakład fryzjerski. II wojna światowa pozostawiła tylko 60% murów. Dziś, podziwiając konstrukcję Żurawia, trudno uwierzyć, że jest on przodkiem współczesnych, gigantycznych żurawi ze Stoczni Gdańskiej.
Biała Flota
Długie i Rybackie Pobrzeża to nie tylko nadrzeczne promenady spacerowe, ale również port, w którym latem cumują jachty, przez cały zaś rok stateczki białej floty, kursujące do Sopotu, Gdyni i na Hel. Jeśli komuś nie w smak długa podróż, może się wybrać w trwający 40 minut rejs po gdańskim porcie.