Ulica Grodzka i okolice
Jak wiele innych gdańskich ulic, których nazwy mają związek z wydarzeniami historycznymi czy słynnymi ludźmi, Grodzka zawdzięcza swe miano faktowi historycznemu – w tym miejscu stał średniowieczny gród, który zburzono w XIV w. Na jego miejscu Krzyżacy wznieśli zamek. Dziś Grodzka jest uliczką kontrastów: niewielkie budynki z zagraconymi podwórkami i komórkami służące niegdyś swym ubogim mieszkańcom, w czasach „kapitalizmu” wykorzystywane są jako siedziby spółek, firm i instytucji. Dlatego nikogo nie dziwi widok człapiącego z węglową furą konia, mijającego zachodnie samochody zaparkowane na chodnikach.
Spichlerz Pod Jeleniem
Przy Grodzkiej mieści się ładnie odnowiony spichlerz Pod Jeleniem z 1771 r.
Górną część elewacji frontowej spichlerza zdobi drewniana figura siedzącego jelenia, od którego budynek otrzymał swoją nazwę. W czasach przed upowszechnieniem numeracji ulicznej figura stanowiła znak rozpoznawczy posesji.
Ulica Czopowa biegnie równolegle do Grodzkiej i, podobnie jak ona, jest krótka, pustawa i niebezpieczna po zmroku. U zbiegu Czopowej i Rycerskiej zachowały się w niezbyt dobrym stanie stare budynki browarne, dające wyobrażenie o gdańskiej architekturze spichrzowej. Północny koniec Rycerskiej stanowi jednocześnie początek ulicy Dylinki, która biegnie na wschód aż do ulicy Sukienniczej. Trwający dłużej niż 10 minut spacer tymi zakrętami może spowodować uliczne deja vu. Aby go uniknąć i przy okazji nie stracić orientacji, wystarczy skierować się na północ ulicą Sukienniczą, w kierunku dominującego w pejzażu dachów i kominów gmachu dawnej Poczty Polskiej.
Poczta Polska
Do trzypiętrowego budynku przy placu Obrońców Poczty Polskiej można bardzo szybko dojść przez podwórka Sukienniczej. Już ze znacznej odległości przyciąga uwagę niezwykły 8-metrowy pomnik ku czci obrońców z 1939 r. O niezwykłości monumentu decyduje zarówno budulec, jak i sposób wyrażenia treści: nierdzewna stal pomnika odbija się białym metalicznym blaskiem od szarego podłoża z granitowej kostki, uformowanej na kształt wznoszących się fal morskich i jest jak zgrzyt
metalu o kamień – taki efekt estetyczny wywołuje u odwiedzających to miejsce spore wrażenie. Pomnik przedstawia śmierć pocztowca, który w pozycji leżącej podaje karabin wyprostowanej nad nim Nike. Przy postaci bojownika leżą rozsypane listy i czapka pocztowa. Jest to jeden z ciekawszych i bardziej sugestywnych pomników w Gdańsku. Nad głównym wejściem do dzisiejszego Urzędu Pocztowego, a także do Muzeum Obrońców Poczty Polskiej widnieje pozłacana trąbka listonosza. Muzeum (czynne codz. oprócz wt. 10.00-16.00, sb. i nd. 10.30-14.00) mieści się na parterze po lewej stronie. W jednej sali zgromadzono pamiątki, broń oraz zdjęcia związane z tragiczną obroną poczty i jej uczestnikami. Najcenniejszym eksponatem jest niewielka urna wypełniona ziemią zbroczoną krwią obrońców rozstrzelanych przez Niemców na Zaspie.
Z dziejów gdańskiej poczty
Już w 1361 r. funkcjonowali w Gdańsku kurierzy, którzy przewozili do innych miast nadbałtyckich korespondencję prywatną, polityczną i kupiecką. Wzrastająca w XV w. potęga Gdańska wymagała sprawnej łączności pocztowej z większymi ośrodkami Polski i innych krajów. Z czasem Rada Miasta Gdańska utworzyła Urząd Miejskich Posłańców z mistrzem na czele. Pierwszy konflikt o podłożu politycznym, mający związek z polską pocztą w Gdańsku, miał miejsce w połowie XVII w., kiedy to elektor brandenburski, mimo protestów Rady Miejskiej, zorganizował pocztę w Prusach Królewskich. W rezultacie kilkuletnich sporów Jan Kazimierz powołał urząd poczmistrza, który od tego czasu podlegał jurysdykcji króla polskiego. Kiedy po I wojnie światowej zaistniało Wolne Miasto Gdańsk, mocą traktatu wersalskiego zapewniono Polsce nadzór i zarząd komunikacji pocztowej, telegraficznej i telefonicznej, uniezależniając obsługę pocztową od niemieckiego zarządu miasta. W 1924 r. polska dyrekcja poczty wprowadziła się do dzisiejszego gmachu, wówczas przy ulicy Heweliusza.
Do XV w. stał tu gródek kasztelański, od XV w. do XIX w. było tutaj więzienie, a do 1924 r. – szpital wojskowy.
1 września
Uroczyste otwarcie polskiej placówki, które uświetniono emisją nowego znaczka pocztowego, stało się zarzewiem poważnego sporu pomiędzy rządem polskim a niemieckim.
Tragiczny finał rozegrał się 1 września 1939 r., kiedy posłuszni rozkazom Sztabu Generalnego Wojska Polskiego pracownicy poczty bronili przez 14 godzin gmachu przed niemieckimi oddziałami wojska i policji przekonani, podobnie jak westerplatczycy, o szybkim nadejściu pomocy. Ta jednak nie nadeszła. Z pięćdziesięciu dziewięciu osób przebywających w budynku, ostrzeliwanym przez przeważające siły wroga, ocalało zaledwie kilka. Ponad trzydzieści z nich rozstrzelano 5 października na cmentarzu na Zaspie. Niemcy, w obawie przed ujawnieniem bezprawia egzekucji, ekshumowali zwłoki i przenieśli je w nikomu nieznane miejsca. Dopiero po przeszło 50 latach udało się odszukać jedną z mogił.