Wiele osób słyszało o wiszącym w nawie północnej, na granicy z prezbiterium, obrazie Matki Boskiej Zwycięskiej, słynącym od wieków z łask i cudów. Przywieziony do Gdańska ze Lwowa obraz pochodzi z XIV w. z Rusi Halickiej, gdzie został namalowany jako kopia ikony Matki Boskiej Smoleńskiej. Legenda postarza obraz o cztery wieki, głosząc, że był on własnością cesarzy bizantyjskich i pochodzi z Konstantynopola. W 987 r. córka cesarza Bazylego – Anna – miała przywieźć go jako wiano na Ruś do Kijowa. Tamtejsi książęta zabierali cudowny wizerunek na wszelkie wojny, by przynosił im zwycięstwo – stąd przydomek obrazu.
W 1230 r., trafiwszy do Lwowa, do kaplicy zamkowej św. Jana, znalazł się w rękach dominikanów, a w 1751 r. na prośbę króla Augusta III został koronowany przez papieża. Aż do ostatniej wojny znajdował się we Lwowie, w kościele Dominikanów. Oprócz cudownych właściwości wizerunek Matki Boskiej Zwycięskiej ma także wartość czysto historyczną, jest bowiem jednym z najstarszych obrazów w Polsce.
W kościele znajdują się również zabytkowe konfesjonały i barokowe ławki. Najlepszą porą do zwiedzania wnętrza świątyni jest późne popołudnie, kiedy słońce chyli się ku zachodowi i nie jest ani za ciemno, ani za jasno, a kościół jest pusty i cichy. W takim popołudniowym świetle wszelkie sprzęty wydają się bardziej plastyczne, jakby miękkie – aura niewątpliwie kojarzy się z duchem baroku. Jeśli do tego zabrzmiałyby organy – byłoby to doskonałe dopełnienie całości.
Okolice kościoła św. Mikołaja
Urokliwe uliczki okalające kościół św. Mikołaja zasługują na to, by poświęcić im nieco uwagi. Przy Lawendowej – róg ze Świętojańską -stoi stara kamieniczka z pięknymi, kolorowymi płaskorzeźbami na elewacji. Obchodząc świątynię od strony zachodniej, można z łatwością dotrzeć do targowiska i hali targowej. Po nieco niższych niż w sklepach cenach sprzedawcy oferują tam świeże warzywa, owoce, artykuły spożywcze i inne. W hali, w której handluje się głównie artykułami spożywczymi, kupuje się wędzone węgorze, dobre sery i świeże mięso. Ani Lawendowa, ani Różana nie zawdzięczają wdzięcznych nazw swym kwiatowym „patronkom”. W czasach, kiedy nie było kanalizacji i setki zakonników dominikańskich mieszkających w klasztorze załatwiało potrzeby fizjologiczne prawie wprost do rynsztoków (podobnie zresztą jak pozostali mieszkańcy), aby ulżyć gdańszczanom i zrekompensować im odór panujący na ulicach, szczególnie w lecie, najbardziej cuchnące ulice obdarzono „pachnącymi” nazwami. Dziś jednak miłe powonieniu zapachy unoszą się po północnej stronie hali, gdzie mieszczą się stoiska gdańskich ogrodników i kwiaciarek. Pod halą, na pierwszej kondygnacji pruskich schronów urządzono centrum rekreacji z kręgielnią, strzelnicą, sauną i innymi fitness clubami.
JARMARK DOMINIKAŃSKI
Dominikanie gdańscy, chcąc zwiększyć frekwencje na mszy w dzień odpustu ku czci ich patrona, ubiegali się o przywilej urządzenia jarmarku i otrzymali go od papieża Aleksandra IV w 1260 r. Od tej pory corocznie w dzień św. Dominika – 4 sierpnia o godzinie 12.00 w południe rozbrzmiewały wszystkie dzwony w mieście, oznajmiając rozpoczęcie jarmarku odpustowego. Początkowo Dominik odbywał się na placu Dominikańskim, później przeniósł się w okolice Długiej i Wałów Jagiellońskich. Dziś obejmuje także ulicę Mariacka i trwa od 31 lipca do 15 sierpnia. Dawniej na to wielkie święto do Gdańska ściągali pątnicy, przekupnie, handlarze z innych miast i krajów. Można było kupić toruńskie pierniki, kaszubską ceramikę, czeskie szkło, rosyjskie futra, wschodnie dywany, bursztyny, cygańskie garnki itd. Dziś wielkim powodzeniem cieszą się artystyczne stroje i ciekawa biżuteria.